Pamiętacie darmową antologię Geniusze fantastyki? Wypuszczona dwa lata temu przez wydawnictwo Genius Creations książka zawierała niemal dwa tysiące stron opowiadań autorów mniej i bardziej znanych, piszących fantastykę bardzo zróżnicowaną zarówno stylistycznie, jak gatunkowo. Jeśli pamiętacie i Wam się podobało, powinniście poważnie przemyśleć zapoznanie się z Fantazmatami. Jeśli nie – i tak możecie spróbować. A poniżej kilka słów o tym, czego się po Fantazmatach spodziewać
Najpierw trochę technicznych szczegółów. Po pierwsze, spiritus movens projektu jest ten sam człowiek, który stał za wykonaniem Geniuszy …, jednak tym razem żadne komercyjne wydawnictwo nie brało bezpośredniego udziału w pracach. Fantazmaty to projekt w całości fanowski i robiony po godzinach, przy zaangażowaniu kilkudziesięciu osób odpowiedzialnych za selekcję i redakcję tekstów, obróbkę graficzną i PR. W chwili pisania recenzji nie mam jeszcze przed sobą ostatecznej wersji pliku, ale, sądząc po nazwiskach w stopce, powinien on wyglądać solidnie. Całość jest co prawda sporo cieńsza od Geniuszy…, ale nadal dość gruba, by zająć Wam kilka długich wieczorów – 450 stron w formacie „książkowym”. Oprócz tekstów funkcjonujących już na rynku autorów, antologia zawiera pięć opowiadań konkursowych.
No właśnie, wszyscy wiedzą, jak to jest z konkursami literackimi – czasem gust jurorów pokrywa się z gustem czytelników, czasem nie. Osobiście jestem nieco zaskoczony rozkładem głosów – zwycięska Drakodoncja stosowana nie jest moim ulubionym tekstem w antologii, ani nawet ulubionym spośród tych konkursowych. Za to już miejsca drugie i trzecie – miodek i czysta radość czytania, serce rośnie na wieść o tym, że takie fajne rzeczy ludzie na konkursy przysyłają. Generalnie zwycięska piątka nie odstaje średnim poziomem od opowiadań zamówionych do antologii, co cieszy i podnosi na duchu. Cieszy również zastosowana polityka jawności – ze strony internetowej projektu możemy się dowiedzieć kto oceniał, co było oceniane i jakie wyniki końcowe otrzymała pierwsza dziesiątka uczestników. Brawo.
A jak pozostałe opowiadania? Na ogół bardzo przyjemnie, np. otwierające zbiór Trupy Pawła Majki to ciekawe podejście do pewnego częstego w sf motywu z kilkoma sporymi niespodziankami po drodze. Ani ci starsi i popularniejsi, ani ci młodsi autorzy na ogół nie zawodzą (są wyjątki). Rozstrzał prezentowanych styli i gatunków jest przeogromny – od klasycznego fantasy Magdy Kucenty (bardzo dobre), przez równie klasyczną space operę Andrzeja Sawickiego (niezłe, choć początek ciekawszy niż koniec, więc ostatecznie rozczarowanie), po flirty z kryminałem (Rzeczy, które robisz w Łodzi będąc martwym – 8/10, trzy gwiazdki za głównych bohaterów), realizmem magicznym (Pod skórą – duże brawa dla Agnieszki Hałas, naprawdę, naprawdę udany tekst, o rzeczach wystarczająco trudnych, by większość doświadczonych autorów fantasy omijała je szerokim łukiem) czy konwencją superbohaterską (Śnienie, lekko kojarzące się Iniemamocnymi Pixara, ale nadal bardzo dobrze napisane). Zmieściły się nawet dwa opowiadania zupełnie eksperymentalne – udany Dzień Walpurgii Ahsana Ridha Hassana, Gang Higiena duetu Kyrcz + Walczak (zupełnie nieudany). Choć z eksperymentami to zawsze jest tak, że nie sposób ocenić, czy przypadną do gustu końcowemu odbiorcy. W każdym razie, dobrze że znalazło się dla nich miejsce.
Moim największym pozytywnym zaskoczeniem jest AJAS 22.9.5.12.11.9 Jacka Łukawskiego. Świetnie podana, nieco oniryczna i surrealistyczna wizja w militarnych dekoracjach. Jest akcja, jest tajemnica, jest świetny język i intrygująca konstrukcja narracyjna. Nie jestem tylko pewien, czy koniecznie trzeba było dodawać do niej odautorskie posłowie wyjaśniające co poeta miał na myśli. Trochę psuje odbiór i spłaszcza możliwe odczytania. Ale nadal – kawał świetnej literatury. Chyba najlepsza rzecz Jacka, jaką do tej pory czytałem.
Wypada na koniec zawyrokować, czy warto i dla kogo to jest. Malkontenci będą zapewne narzekać na to samo, co w przypadku Geniuszy fantastyki – że zbiór skonstruowany bez motywu przewodniego jest chaotyczny i trudno określić, do kogo miałby być adresowany. Z jednej strony – ciężko się nie zgodzić, że nic tych tekstów tak naprawdę nie spaja. Z drugiej jednak – różnorodność wydaje się mocną stroną projektu. Ebook jest darmowy, każdy może w kilka minut pobrać go, zrzucić na czytnik czy tablet i samemu wyrobić sobie opinię o poszczególnych utworach. Twórcy byli nawet tak mili, że przed premierą udostępnili fragmenty opowiadań na Facebooku, co też bardzo ułatwia odsianie tego, co na pewno się Wam nie spodoba i skupienie na tekstach najbardziej do Was przemawiających. Moja ogólna ocena jest więc jak najbardziej pozytywna. Bierzcie, czytajcie, nie powinniście się zawieść.
Prace nad drugim tomem Fantazmatów trwają, trwa również konkurs pod tytułem „Umieranie to parszywa robota”, będącym pierwszym krokiem na drodze do kolejnej antologii. Redakcja „Smokopolitana” trzyma kciuki.